Koniec snu jest blisko. Wszystko szykujemy sobie sami, rozwijając gospodarkę nocną w miastach. Jonahtan Crary w eseju „24/7. Późny kapitalizm i koniec snu” pisze o nich jako o infrastrukturze końca snu.
We współczesnym społeczeństwach kapitalistycznych, których funkcjonowanie jest uzależnione od technologii cyfrowych i nieustannego dostępu do informacji, kapitału i rynków, tryb pracy, rozrywki i wypoczynku wtłaczają nas w model życia przypominający ciągłe funkcjonowanie, trwanie bez przerw. Zupełnie jak urządzenia, których nie wyłączamy.
W tych warunkach ostatnią sferą życia, która nie została jeszcze rynkowo zagospodarowana i poddana kontroli, jest sen. Crary pisze tak:
Sen – stan bezużyteczny i zasadniczo pasywny, generujący niepoliczalne straty czasu produkcji, obiegu i konsumpcji dóbr – zawsze będzie kolidował z interesami świata 24/7. Ogromna część naszego życia, którą na niego przeznaczamy, wyzwoleni z pułapki sztucznie pobudzanych potrzeb, staje się jedną z wielkich zniewag ze strony człowieka wobec zachłannego współczesnego kapitalizmu. Sen to radyklana przerwa w kradzieży naszego czasu dokonywanej przez kapitalizm. Większość z pozoru naturalnych potrzeb czy procesów, akich jak głód, pragnienie, pożądanie, a od niedawna potrzeba przyjaźni, zostało utowarowionych lub zmonetyzowanych. Sen – jako potrzeba i związany z nią czas – nie daje się skolonizować ani zaprząc do wielkiej maszynerii opłacalności, pozostaje więc zaburząjącą ciągłość anomalią i kryzysowym punktem globalnej teraźniejszości. Pomimo wysiłków badawczych nie poddaje się żadnym strategiom mającym na celu jego wykorzystanie lub przekształcenie. To, że nie można z niego stworzyć niczego wartościowego, jest szokujące i nipojmowalne.
Nie ma nic dziwnego w tym, że obserwujemy systematyczne redukowanie czasu snu jeśli wziąć pod uwagę, o jaką ekonomiczną stawkę chodzi.
Jest to przyczyną uniwersalnej tendencji do uelastycznienia i redukcji czasu snu, a także zacierania dobowego rytmu budzenia się i zasypiania oraz tygodniowego podziału na dni robocze i wolne, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i zbiorowym. W aspekcie marketingowym wzmacniane są kult witalności, zaspokajanie stale rosnących potrzeb oraz konieczność nieustannego „bycia na bieżąco”, zgodnie z rytmem pracy nowoczesnych technologii, które nie są już wyłączane, ale przełączane w tryb uśpienia.
Zdaniem Crary’ego, miasta są naturalnym środowiskiem procesu zamieniania długotrwałego stanu odpoczynku i snu w tymczasowy i łatwo przerywalny tryb uśpienia. W nich tworzona jest infrastruktura nieustającej pracy i konsumpcji, zgodnej z logiką funkcjonowania kapitału i przedmiotów. Oświetlenie uliczne eliminuje ciemność i wzmacnia poczucie bezpieczeństwa, sprzyjając podejmowaniu aktywności w nocy. Oferowane są miejsca i atrakcje, w których można zaspokoić potrzeby i pragnienia wynikające zarówno z czasu wolnego, jak i związane z codziennym rytmem zawodowym.
Syndrom miasta nigdy niezasypiającego jest najsilniej rozwinięty w metropoliach globalnych, w których zlokalizowane są firmy specjalizujące się w usługach biznesowych, zatrudniające osoby pracujące w godzinach nocnych w celu obsługi rynków globalnych w czasie rzeczywistym. Oferują one miejsca, w których można nieustannie bawić się, kupować, jeść, grać, spotykać z innymi, ale także tworzyć, pracować oraz komunikować się oraz przyjmować, przetwarzać i wysyłać informacje niezależnie od pory dnia lub nocy. W efekcie produkowany jest czas określany przez Crary’ego jako „bezczasowy”, odczarowany, który podtrzymuje iluzję teraźniejszości i jest oparty na ujednoliconych doświadczeniach. Na koniec znów Crary:
Świat 24/7, który oferują miasta, stopniowo niweluje różnicę między dniem i nocą, światłem i ciemnością oraz działaniem i wypoczynkiem.
Dobranoc, rebelianci.
Więcej: Crary, J. (2015). 24/7: Późny kapitalizm i koniec snu. Wyd. Karakter, Kraków.