Natalia Piechota | 17 marca 2014
Większość regionów zabiega o to, by przyjeżdżało do nich jak najwięcej turystów, dostrzegając szereg korzyści wynikających z rozwoju turystyki. Są jednak sytuacje, w których to właśnie turyści stają się największą zmorą turystyki i określonego obszaru.
Każdy region ma ograniczoną zdolność przyjmowania turystów i gdy wielkość przyjazdowego ruchu turystycznego przekracza wartość graniczną dochodzi do wielu negatywnych efektów ekologicznych, społecznych i gospodarczych. Turyści są jednak „szkodliwi” nie tylko w masie (np. tłocząc się na plażach czy w kilometrowych kolejkach do atrakcji turystycznych), lecz także indywidualnie. A wszystko przez nieodpartą chęć uzewnętrznienia emocji. Manifestacja swojej obecności poprzez podpis „tu byłem”, romantyczne wyznania wiecznego uczucia „K+M” lub inne (niekoniecznie cenzuralne) deklaracje może i dowartościowują ich autorów lub ogólnie poprawiają im samopoczucie, ale niekoniecznie wyglądają estetycznie, szczególnie na kilkusetletnich, zabytkowych murach. Przykro patrzeć na kamienne czy ceglane ściany, które przez wieki opierały się powodziom, pożarom, wojnom i nieraz wielkim wysiłkiem zostały doprowadzone do wyglądu z czasów swojej świetności, a w dzisiejszym cywilizowanym świecie musiały ulec „kulturalnym” barbarzyńcom.
Od problemu samozwańczych graficiarzy nie jest wolny nawet jeden z cudów świata – Wielki Mur Chiński. W ostatnich latach przybrał na tyle na sile, że władze szukają rozwiązania satysfakcjonującego obie strony – zachowującego zabytek w jak najmniej zmienionym stanie oraz umożliwiającego turystom pozostawienie po sobie „pamiątki”. W związku z tym zostaną wydzielone fragmenty muru, na których zwiedzający będą mogli bezkarnie się podpisać. Możliwe, że za parę lat walkę z graficiarzami wesprze też technika – planowana jest instalacja tablic elektronicznych, przyjmujących każde turystyczne wyznanie. Nie wiadomo, czy Chińczycy słyszeli o jeszcze innym pomyśle. Polscy naukowcy opracowali formułę substancji, którą należy pokryć mur/elewację, dzięki czemu usunięcie szpecących napisów oraz rysunków będzie dużo szybsze i tańsze. Co najważniejsze powłoka nie niszczy zabytkowego budulca, ponieważ w przeciwieństwie do wcześniejszych polimerów tego typu, ten przepuszcza powietrze.
Mimo dostępności różnych środków walki z graffiti tylko jeden jest w 100% skuteczny – powstrzymanie swoich artystycznych zapędów. Turysto, następnym razem zastanów się dwa razy nim zaczniesz bazgrać lub skrobać po zabytkach. Lepiej zrób sobie ciekawe zdjęcie, opraw je i powieś na ścianie w domu, na której śmiało możesz napisać „tu byłem”.