W powodzi obrazów, które sami wytwarzamy, a następnie sami nimi się zalewamy, aż do zakrztuszenia oczu, czasem trafiamy na jakieś zapomniane zdjęcie w smartfonie. Jednak trafić na niepamiętane nagranie to zupełnie coś innego. Oczywiście nie chodzi tu o piosenkę czy zapis rozmowy. Raczej o pejzaż dźwiękowy.
W przypadku obrazu, wystarczy by znalazł się na linii wzroku – mgnienie oka, krótkie spojrzenie, by zorientować się w całości. Jednak nie ma mgnienia ucha albo linii słuchu. Dźwięk wymaga czasu i przestrzeni.
Czytaj dalej i posłuchaj dźwięku tygodnia na >> nie-miejsca.blogspot.com