Oczekiwanie na Australian Open 2022 zdominowały perypetie związane z udziałem lub brakiem możliwości udziału w turnieju Novaka Djokovica, wielokrotnego triumfatora tej imprezy. Poza tym czas trwania imprezy zderzył się falą omikronu, a pamiętamy jeszcze zeszłoroczne relacje zawodników z przedturniejowej hotelowej kwarantanny. Termin jest niewątpliwym wyzwaniem dla organizatorów. Historia tych zmagań jest znacznie dłuższa, przy czym niewiele brakowało, żeby kibice tenisa czekali na pierwszy turniej Wielkiego Szlema aż do marca.

Historia sukcesu
Mistrzostwa Australii są najmłodszym turniejem zaliczanym do tenisowego Wielkiego Szlema, czyli czterech najważniejszych rozgrywek tej dyscypliny w roku, do których poza wydarzeniem na Antypodach zalicza się również: Roland Garros (inaczej French Open), Wimbledon oraz US Open. Początkowo zmieniały miejsce organizacji pomiędzy miastami Australii i Nowej Zelandii, by ostateczna rozgrywka o miano gospodarza Australian Open zakończyła się sukcesem Melbourne i porażką Sydney. Taka decyzja okazała się słuszna, ponieważ turniej cieszy się niesłabnącą popularnością wśród kibiców. Ponadto, organizatorzy nieustannie starają się wychodzić na przeciw oczekiwaniom widzów oraz zawodników, co zaowocowało m.in. inwestycją w nowy obiekt sportowy i przeprowadzką turnieju z Kooyong do Melbourne Park. W późniejszych latach Australian Open jako pierwsze zawody mogły pochwalić się klimatyzowaną areną główną, dysponującą rozsuwanym dachem. To także w Melbourne po raz pierwszy na Wielkim Szlemie zrównano nagrody dla kobiet i mężczyzn. Z kolei uczestnikom wydarzenia proponuje się bogaty program imprez towarzyszących (więcej TUTAJ).
Należy podkreślić, że tenis jest dyscypliną, która w byłej kolonii brytyjskiej trafiła na podatny grunt, co wpłynęło na sukces turnieju. Duże zasoby ziemi umożliwiły budowę kortów, klimat sprzyjał rozgrywkom na otwartej przestrzeni niemalże przez cały rok, a możliwość gry zarówno przez kobiety jak i mężczyzn pomagała w podtrzymywaniu relacji towarzyskich. Powyższe czynniki przyczyniały się do rozwoju infrastruktury tenisowej oraz działalności klubów sportowych. Popularyzacji dyscypliny przysłużyły się również sukcesy australijskich tenisistów począwszy od zwycięstwa w Pucharze Davisa w 1907 r. (Davis Cup), przez indywidualne wyniki zawodników takich jak Norman Brookes, który po zakończeniu kariery został aktywnym działaczem sportowym, a w późniejszym okresie tenis cieszył się zainteresowaniem za sprawą gry Patricka Raftera, Lleytona Hewitta czy przedstawicieli młodszego pokolenia.
Zmagania z terminem
Jednakże, w latach 70. XX wieku to właśnie tenisiści stali się przyczyną zmartwień Tennis Australia, czyli organizatora Australian Open. Ze względu na intensywny kalendarz rozgrywek w sezonie i stosunkowo krótką przerwę na regenerację przed rozpoczęciem kolejnego (sezon startuje w styczniu, a kończy się w listopadzie) część zawodników nie decydowała się na podróż do Melbourne. Dlatego organizatorzy zmagali się z dużą liczbą rezygnacji z udziału oraz trudnością zapewnieniu obsady na odpowiednio wysokim poziomie. Skala zjawiska zmieniała się na przestrzeni lat, ale problem pozostawał. Stąd powstał pomysł dotyczący zmiany terminu wydarzenia – nowa propozycja to marzec.
Styczeń czy marzec?
Organizacja turnieju tenisowego, tak jak innych wydarzeń sportowych, wiąże się udziałem wielu różnych firm, organizacji i instytucji, których zaangażowanie jest niezbędne do tego, by impreza się odbyła i zakończyła sukcesem. Z tego powodu Tennis Australia podejmując tak ważną strategiczną decyzję musiało wziąć pod uwagę zdanie partnerów. Poza zawodnikami są nimi również kibice, stacje telewizyjne mające prawa do transmisji, sponsorzy, a także dostawcy usług i lokalne władze. T. McCarthy i S. Frawley (2008) zbadali opinie przedstawicieli powyższych grup i okazało się, że decyzja o zmianie terminu Australian Open byłaby korzystna właściwie wyłącznie dla tenisistów.
Styczeń to okres letnich wakacji w Australii, dzięki czemu tenisowe mistrzostwa cieszą się dużym zaineteresowaniem kibiców, a organizatorzy mogą liczyć na wsparcie wolontariuszy. Z kolei ci, którzy nie mogą śledzić zmagań sportowców na żywo na kortach Melobourne Park mają do dyspozycji liczne transmisje, umilające im czas urlopu i trwający „sezon ogórkowy” w telewizji. Przesunięcie terminu turnieju na marzec wiązałoby się ze znacznie mniejszą frekwencją na trybunach, mniejszą liczbą wolontariuszy i koniecznością konkurowania bezpośrednich przekazów z Melbourne z innymi programami w ramach nowych ramówek poszczególnych stacji. To z kolei osłabiłoby zainteresowanie ze strony mediów i sponsorów. Dodatkowo, organizacja Australian Open mogłaby się nałożyć na czas przygotowania i realizacji innych ważnych wydarzeń sportowych w kraju, co wpłynęłoby negatywnie na możliwości produkcyjne i usługowe miejscowych dostawców.
Wydaje się więc, że bilans korzyści i strat przemawia wyraźnie za tym, żeby nie zmieniać terminu turnieju. Zwłaszcza, że przedstawiciele światowych związków tenisowych nie byli skłonni do skrócenia kalendarza imprez i w takim wypadku w styczniu zaplanowano by po prostu rozgrywki o niższej randze. Ponadto, zmiana terminu mogłaby się okazać wcale nie tak satysfakcjonująca dla tenisistów. Organizacja Australian Open w marcu znacząco skróciłaby okres między pierwszą a drugą imprezą zaliczaną do Wielkiego Szlema, czyli Roland Garros. Tym samym zawodnicy mieliby znacznie mniej czasu na aklimatyzację związaną z podróżowaniem z półkuli południowej na północną i „przestawienie” swojej gry z nawierzchni twardej na ziemną. Z kolei dalsze przesunięcia w kalendarzu sezonu nie byłyby raczej możliwe przez tradycyjny sposób określania terminu Wimbledonu. Pozostaje więc cieszyć się tym, że zmagania najlepszych tenisistów możemy śledzić już w styczniu i czekać na emocjonujące rozstrzygnięcia zmagań podczas aktualnej edycji turnieju.
Więcej na temat:
McCarthy, T., Frawley, S. (2008). Should I stay or should I go? Selecting a date for the Australian tennis open. Managing Leisure, 13(2), 115–127. https://doi.org/10.1080/13606710801933479
Amazing