Chciałoby się nawiązać do „Podziemnych”, powieści Kerouaca z 1958, lecz byłby to chwyt pretensjonalny i raczej z tych tańszych. Szczególnie, że jest sierpniowy wieczór, ciemna, boczna ulica poznańskiego Starego Miasta (konkretnie Stawna) i skądś dobywa się jazz. Trudno o bardziej beatnikowski klimacik.