Pod koniec 2021 roku zapowiedzi zmian w tzw. systemie organizacyjnym turystyki* oraz wprowadzenia opłaty turystycznej okazały się – spodziewanie – didaskaliami administracyjnymi. Ale system jest na tyle złożony, że nadal się kształtuje. Dotyczy to przede wszystkim jego najsłabiej umocowanych w systemie elementów, czyli LOT–ów. Powszechnie uważane za pokrzywdzone w strukturze i kompetencjach stały się – znów spodziewanie – podstawową, najbardziej innowacyjną, a do tego stabilną i najbadziej samodzielną częścią systemu. Myślę tu jednak o jednym ich typie – metropolitalnych organizacjach turystycznych (dalej: MOT).
Stało się to w czasie, gdy pandemia zdemolowała turystykę miejską najmocniej, w efekcie czego jej dwa silniki – przyjazdy z zagranicy oraz branża spotkań i wydarzeń – wciąż rzężą. Dodatkowo szczebel centralny nadal „przerzuca” koszty funkcjonowania wielu dóbr publicznych na samorządy, co najsilniej odczuwają właśnie władze dużych miast, szukając oszczędności gdzie to tylko możliwe. A mimo to, w tym roku stało się jasne, że poziom budżetów MOT-ów jest co najmniej porównywalny do budżetów ROT-ów. Czytaj dalej