Zmyślony Turysta | 23 sierpnia 2015

Po ostatnich wywrotkach i połamanych żebrach zacząłem wątpić, czy ten rowerowy styl jest naprawdę tak znakomity, swobodny i dobry dla zdrowia, jak go opiewają gehlo-entuzjaści jazdy między budynkami. Czy ta wyższość roweru nad samochodem nie jest przypadkiem nową miejską mantrą. Przyznam się – straciłem wiarę w rower. Potrzebowałem jakiegoś pocieszenia, nowego natchnienia, mentora, który nada ponownie sens tej trywialnej jeździe na dwóch zwykłych kółkach połączonych pospolitą, czerwoną ramą.
I jest, znalazłem go! Albo raczej on mnie, zresztą nie wiem, nie pytajcie, nieważne. Niezawodny i emanujący kreatywnością Richard Florida. Dzieło stare, trzynastoletnie, ale klasyki nikt o metrykę nie pyta, zresztą polskie wydanie przecież młodsze, a tam, na 188 stronie, on przemówił: Czytaj dalej →